W dniach 23-26.08 2014 r. w Bydgoszczy i Osielsku odbyły się X Ogólnopolskie Letnie Igrzyska Olimpiad Specjalnych. Honorowy patronat nad imprezą objęła Pierwsza Dama RP Pani Anna Komorowska. Rozmawiamy z szefową imprezy, Aliną Apryas.

Kiedy dowiedziałaś się, że wasz oddział będzie organizatorem igrzysk?
Alina Apryas: Już wcześniej myśleliśmy o tym, bo nasz oddział często robi imprezy ogólnopolskie i korciło nas, żeby zrobić igrzyska. To byłoby pewne zwieńczenie naszej pracy. Ale po przeanalizowaniu naszych możliwości, stwierdziliśmy, że nie damy rady. Bo igrzyska to jest ogromne przedsięwzięcie, które nas przerażało. Odpuściliśmy. Rok temu w sierpniu okazało się, że można zorganizować te igrzyska w Bydgoszczy. Porozmawiałam z Prezes naszego Oddziału. Powiedziała mi: Alka, zróbmy te igrzyska. I tak się zaczęło.

Mieliście tylko rok na zorganizowanie igrzysk. Wiedzieliście, że się uda?
– Wręcz przeciwnie. I w sumie to dziś nie wiem, jak to wszystko się nam udało. Dla mnie to ewenement czynnika ludzkiego, którego nasz oddział się dopracował. Przez te wszystkie, kiedy organizowaliśmy imprezy ogólnopolskie, w sumie było ich czternaście, nasz zespół przygotowywał się do tego wyzwania. Można powiedzieć, że dochodziliśmy do tych igrzysk przez ponad 20 lat. Dla mnie ważne było, że mogłam im zaufać. A to nie było takie łatwe.

Dlaczego?
– Bo jako przewodnicząca, lubię się rządzić. A tu nie mogłam nad wszystkim zapanować, bo tego było za dużo. Musiałam przyzwyczaić się do myśli, że każdy jest odpowiedzialny za swoją działkę.

Trudno znaleźć pieniądze na igrzyska?
– Bardzo trudno. Dużo dały nam wszystkie doświadczenia z poprzednich imprez, bo dzięki nim staliśmy się marką wiarygodną – nie tylko wśród innych oddziałów Olimpiad Specjalnych, ale też u nas, na naszym gruncie, w naszych rejonach. Ludzie wiedzieli, że mogą
nam zaufać, bo się wywiążemy z tego, co zapowiadamy. Bardzo pomogło nam miasto, ale również PFRON i MSiT.

A jak przyjdzie ktoś do ciebie i zapyta: Alina, przyznano nam organizację kolejnych igrzysk, podpowiedz, na co zwrócić szczególną uwagę?
– Powiem, żeby zebrał ludzi, którzy mają czas. Potrzebny mu będzie cały sztab zapaleńców, którzy do sprawy podejdą bezinteresownie i za których będzie mógł ręczyć głową. Jednocześnie te osoby muszą być profesjonalistami. Ja na takich trafiłam. Gdybym zadzwoniła do jednego z tych ludzi i powiedziała: „masz do mnie przyjechać, pomóc mi zrobić imprezę, a ja ci nic nie zapłacę”, to wiem, że on by przyjechał.

Igrzyska dały wam satysfakcję?
– Nie było nawet czasu się tym wszystkim nacieszyć, bo każdy z nas po igrzyskach miał nowe zadania: zajęcia, turnieje, obozy. Wszystkie imprezy, które dotąd organizowaliśmy były fajne, ale te igrzyska, dały mi szczególną radość. Jak się zaczęły, to wszyscy byliśmy niespokojni, bo – wiadomo – coś mogło się nie udać. Musieliśmy się zderzyć z tym lękiem. Ale kiedy spotkaliśmy się na ceremonii zakończenia, to przeżyłam coś niezwykłego. Wszyscy się żegnali i mówili, że fajnie było. Niby prosta rzecz, a uwolniła we mnie euforię. Potem się dowiedziałam, że wszyscy u nas w oddziale są niesamowicie z siebie dumni. To, że zrobili te igrzyska, sprawiło, że bardzo w siebie uwierzyli. Wiedzą, że cokolwiek by się nie działo, to sobie poradzą. I ja wiem, że oni poradzą sobie nawet beze mnie. To wyzwala dumę. Kolejna satysfakcja wynika z faktu, że przy okazji igrzysk pojawili się nowi ludzie, którzy chcą działać w Olimpiadach Specjalnych.

A gdybyś znów dostała propozycję, by zrobić igrzyska?
– Gdybym miała tych samych ludzi, to byśmy je zrobili. Bo ja sobie myślę, że wszystko udaje się dzięki ludziom, którymi się otaczamy. Nie tylko w Olimpiadach Specjalnych, ale ogólnie, w życiu.