Dominik Ebebenge: Szanowna Pani Prezydentowo, w Europie i Euroazji działa już 58 programów Olimpiad Specjalnych, ale zaledwie kilka z nich posiada najwyższy stopień akredytacji nadawany przez kwaterę główną Special Olympics w Waszyngtonie, w tym ten polski. Co Pani zdaniem wpłynęło na sukces stowarzyszenia?
Jolanta Kwaśniewska: Sądzę, że przede wszystkim rzetelność działania polskiego stowarzyszenia. Można działać na skalę masową, jak dzieje się to na przykład w Chinach, gdzie z roku na rok zaobserwować można przyrost miliona atletów, co tłumaczy oczywiście ogromna populacja tego państwa. Nie ma w tym nic złego tak długo jak poparte jest to jakością. Polska, przez wszystkie lata działania Olimpiad Specjalnych tak właśnie postępowała, bardzo profesjonalnie i rzetelnie. Należy pamiętać, że Olimpiady Specjalne funkcjonują w naszym kraju już od roku 1987, kiedy to mój małżonek, jako Minister Sportu, poznał Panią Eunice Shriver-Kennedy i po wysłuchaniu idei tego przedsięwzięcia natychmiast zgodził się na jego prowadzenie w Polsce. Od kilkunastu lat znamy rodzinę Shriver-Kennedy, której członków mieliśmy okazję wiele razy spotykać i wiemy jak bardzo cenią sobie autentyczność i transparentność funkcjonowania polskiego programu.
Zatrzymując się przy Pani osobistym zaangażowaniu w program Olimpiad Specjalnych, kiedy miało ono swój początek?
Od samego początku moich działań jako Pierwszej Damy, czyli od roku 1996, wszystkie spotkania, w tym także w Pałacu Prezydenckim, wyjazdy na kolejne edycje Igrzysk Olimpiad Specjalnych odbywały się z moim osobistym udziałem i zaangażowaniem. Jestem zaszczycona, że pomimo tego, iż nie jestem już Pierwszą Damą, Timothy Shriver nadal docenia moją rolę i wkład w rozwój tego wspaniałego ruchu i wraz z państwem Niemczyckimi, z którymi zasiadam w europejskiej radzie nadzorczej, zaprasza do pomocy we współorganizacji Olimpiad Specjalnych. To dla mnie ogromny zaszczyt.
Czy bezpośrednim bodźcem, który skłonił Panią do zaangażowania się w ruch Olimpiad Specjalnych był osobisty urok państwa Shriver, czy wspaniała idea?
Zdecydowanie idea. Naturalnie, Eunice Shriver – inicjatorka Olimpiad Specjalnych-to osoba absolutnie wyjątkowa i niezwykła. Sposób w jaki włącza ona osoby niepełnosprawne do normalnego życia w społeczeństwie miał kluczowe znaczenie. Jest to coś niepowtarzalnego i bardzo szlachetnego. Wszyscy możemy uczyć się od uczestników biorących udział w zawodach umiejętności cieszenia się małymi sukcesami – jest to przeżycie fantastyczne i inspirujące. Piękne jest również to jak bardzo program Olimpiad Specjalnych wciąga całe rodziny sportowców, które czują się dumne, że ich pociechy biorą udział w tak wspaniałym wydarzeniu. Przypominam sobie sytuację na olimpiadzie w Nagano, gdzie w zawodach wyścigów łyżwiarskich jedna z zawodniczek, która poruszała się z pomocą specjalnego balkonika, zrobiła w 15 minut malutkie okrążenie dokoła toru. Doping temu towarzyszący był porównywalny z tym kiedy Usain Bolt zdobywa kolejny medal w sprincie na 100m. Dbałość o godność zawodników jest tutaj sprawą najistotniejszą.
Jak określiłaby Pani progres, który dokonał się na niwie organizacyjnej w polskim programie Olimpiad Specjalnych?
Kwestią podstawową jest świadomość decydentów. Mój małżonek świetnie czuł tę tematykę. Olimpiady Specjalne są przedsięwzięciem, w którym najważniejsza jest kontynuacja. Jest to wspaniały apolityczny ruch, który wymaga porozumienia ponad podziałami. Tak też powinni traktować je politycy – bez osobistych rozgrywek, bez obrażania się na poprzedników, czy następców. Sportowcy muszą mieć odpowiednie warunki do treningu, a to wymaga środków finansowych. W tym miejscu nie można zapomnieć o niepowtarzalnym ruchu wolontariuszy, który zawsze towarzyszy Olimpiadom Specjalnym, zapewnia im wspaniałą atmosferę i perfekcyjną organizację.
No właśnie, jak wspomina Pani Europejskie Igrzyska w Polsce?
Pamiętam rozmowę sprzed lat, kiedy to dyskutowaliśmy z Kasią i Zbyszkiem Niemczyckimi oraz nieocenionym Bogusławem Gałązką na temat tego, czy Polska jest przygotowana na organizację europejskiej edycji. Nie mieliśmy wątpliwości, że jeżeli odbędzie się ona u nas to na pewno okaże się pełnym sukcesem i będzie zorganizowana lepiej niż edycje poprzednie. I tak też się stało. Fantastyczna ceremonia otwarcia na stadionie Legii oraz same zawody sprawiły, że bez wątpienia były to jedne z najlepiej przeprowadzonych Igrzysk. Słowa podziękowania należą się rodzinie Państwa Niemczyckich, która dopełniła wszelkich starań aby impreza przebiegała w sposób perfekcyjny. Bardzo ważną rolę odegrały obserwacje z poprzednich edycji Olimpiad Specjalnych, które pozwoliły na uniknięcie najczęściej powtarzających się błędów.
Uczestniczyła Pani w tegorocznej Ceremonii Otwarcia Letnich Światowych Igrzysk Olimpiad Specjalnych w Atenach. Jak się Pani podobało?
Na pewno samo miejsce, kolebka idei Igrzysk Olimpijskich, było szczególne. Na nieszczęście Igrzyska w Atenach odbyły się w niefortunnym momencie, kiedy kryzys społeczny osiągał swoje apogeum i w trakcie imprezy trwały w mieście zamieszki. Muszę niestety powiedzieć, że organizacyjnie pozostawiało to wiele do życzenia. Grecy nie wyciągnęli wniosków z doświadczeń polskiej edycji. Przede wszystkim sportowcy, ale także goście, nie mieli poczucia, że ktoś sprawuje pieczę nad całością. Zawodnicy czekali na swój udział w ceremonii 10 godzin na słońcu, a to sytuacja niedopuszczalna. Oni są w całym przedsięwzięciu najważniejsi i muszą mieć poczucie komfortu. Niestety, potknięć było wiele.
Kolejne Igrzyska odbędą się w Korei Południowej, wybiera się Pani na nie?
Jeżeli tylko zostanę zaproszona to na pewno mnie tam nie zabraknie.
Co jest przyszłością Olimpiad Specjalnych? Co zrobić by w Polsce więcej osób zaangażowało się w ruch? Co zrobić by przynajmniej uświadomić ich o ważnej roli sportu w życiu osób niepełnosprawnych intelektualnie?
Najważniejszą sprawą jest edukacja. O idei i ruchu Olimpiad Specjalnych należy mówić dzieciom wcześnie, już w przedszkolach i szkołach podstawowych. Przez wiele lat ich istnienia bardzo dużo zmieniło się jeżeli chodzi o podejście i świadomość Polaków, jednakże na tym polu nadal pozostaje wiele do zrobienia. Kolejną kwestią jest sprawa wsparcia rodziców dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, gdyż im jest zawsze bardzo ciężko i spoczywa na nich ogromna odpowiedzialność. Zdecydowanie w tym miejscu muszę zwrócić szczególną uwagę na wspieranie ludzi żyjących na obszarach wiejskich, gdyż tutaj istnieją jeszcze duże rezerwy i pole do ekspansji tej szlachetnej idei.